niedziela, 14 września 2008
Dziś troszkę moich przemyśleń na temat pończoszek. W końcu to jedne z pierwszych bardziej odważnych części garderoby jakie dziewczyny ubierają. Jeszcze 20 lat temu kojarzone ewidentnie z wątpliwej urody aktorkami niemieckich filmów porno, dzisiaj są raczej synonimem elegancji. I tak powinno być, do tego dążymy. Niewiele jest elegantszych rzeczy od nylonowej pończoszki przypiętej do pasa o sześciu żabkach. Jednak nieczęsty to widok, bowiem nylony są dość drogie, delikatne wymagają pewnej uwagi i elegancji, oraz zakupu odpowiedniego pasa. Nie bieliźnianego o plastikowych zapięciach, a szerokiego z zapięciami metalowymi. Style tych pasów są różne, generalnie według mnie są mniej seksowne od bieliźnianych fatałaszków o przeznaczeniu ewidentnie nocnym. No ale taki pas musi utrzymać pończochę przez wiele godzin i musi być w tej materii niezawodny. Zostawiając jednak według wielu najbardziej ekskluzywny typ pończoszek i schodząc nieco bardziej na ziemię mamy całą gamę pończoch samonośnych. Fantazyjne szerokie koronki i różna faktura (kabaretki, gładkie, grubsze i cieńsze), powodują naprawdę przyspieszone bicie serca u facetów. A przeglądając dużo zdjęć ślubnych czy ze studniówek stwierdzam że takie pończochy to wręcz jazda obowiązkowa. I bardzo się z tego cieszę, wierząc że w przypadku wielu z tych młodych dam to nie jedyna okazja do ubrania pończoch. Niestety niedobrany rozmiar, czy w ogóle model często sprawia że pończochy spadają, stając się koszmarem posiadaczki. I wtedy kończy się raz na zawsze przygoda z pończochami, a szkoda. Ale główne przeznaczenie pończoszek to kusić, kusić i jeszcze raz kusić. Ale o tym to już w następnym wpisie o pończochach, jak również o tym co tygrysy lubią najbardziej - pończochach lateksowych i niestety w moim odczuciu nieudanym pomyśle - pończochach z lacku (PVC). Na razie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)